Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2024

Za kulisami

Obraz
“ Ze śmiercią trudno się pogodzić. Zwłaszcza ze śmiercią młodego człowieka” – czytam. To głęboko prawdziwe stwierdzenie rozpoczyna powieść “Za kulisami” autorstwa Joanny Wtulich. Z tytułu można by wnosić, że cała rzecz rozgrywa się w teatrze: jest w tym nieco prawdy, jako że główna bohaterka – i jednocześnie ofiara brutalnego morderstwa – jest bardzo utalentowaną artystką. Anastazja to osiemnastoletnia uczennica szkoły baletowej. Jest młoda, niezwykle urodziwa, posiada również “to coś” co ją wyróżnia z tłumu – dar wdzięcznego poruszania się po deskach teatru… Można powiedzieć, że los dał jej wszystko. Tak jednak niestety nie jest. Jako że powieść Joanny Wtulich rozgrywa się na dwóch płaszczyznach – w przeszłości oraz w czasie teraźniejszym – możemy się bliżej Anastazji przyjrzeć… Okazuje się, że nie miała ona łatwego życia. Po śmierci ojca, który osierocił dwójkę małych jeszcze dzieci, dziewczyna wychowywana była przez samotną matkę… Tak przynajmniej sprawa wyglądała w oczach sąsia

Po prostu będę obok

Obraz
„ Wiesz, co widziałem, kiedy miałem okazję cię obserwować? Dziewczynę na pokaz pewną siebie, która wybierała tylko żonatych, by się z nimi zabawić” – czytam. Tak właśnie Daniel opisuje Dominikę… Niestety, ma w tym sporo racji. Dziewczyna rzeczywiście uczęszcza do barów w celu „wyrwania” mężczyzny – koniecznie żonatego. Kosztuje ją to sporo kłopotów, czego świadkiem jest Daniel. Pewnego wieczora jeden z „wyrwanych” a następnie porzuconych w mgnieniu oka panów wymierza Dominice siarczysty policzek… Innym razem, zazdrosna małżonka urządza awanturę, której świadkiem jest wiele osób. Czy te niepowodzenia zniechęcą dziewczynę? Tak nie jest, ponieważ Dominika nie zaczepia żonatych mężczyzn dla przyjemności… Jej celem jest zemsta, która czy to na zimno, czy też na gorąco – smakuje jej bardzo dobrze. Młodej kobiecie zależy na tym, aby panowie cierpieli – czy to z powodu awantur, wywoływanych przez ich „drugą połowę” czy też z powodu własnych, zawiedzionych uczuć… Czy Daniel będzie następnym

Naszyjnik z jarzębiny

Obraz
 „ Wyjęłam z lodówki śmietanę, na suchej patelni przyrumieniłam pestki dyni i słonecznika, na drugiej patelni podgrzałam upieczone wcześniej grzanki, aż zapachniało masłem. Wsypałam dodatki do misek i ustawiłam na stole. Jedliśmy w milczeniu, zupa okazała się wyjątkowo pikantna i rozgrzewająca, bo dodałam nieco imbiru, a grzanki chrupiące” – czytam. Brzmi smakowicie, prawda? Taka właśnie jest cała książka Patrycji Żurek – pełna wspaniałych smaków i aromatów… Zwłaszcza tych jesiennych, jak pyszne, rozgrzewające aromatyczne herbaty z dodatkiem pomarańczy. Bohaterowie książki „Naszyjnik z jarzębiny” zajadają się pyszną szarlotką z gałką lodów waniliowych, pieką kurczaka na piwie z ziemniakami i surówką z czerwonej kapusty… Przedstawmy ich: pełna energii Berenika ima się różnych zajęć. Pracuje w szkole rodzenia, w szpitalu jako doula, czasami położna środowiskowa, nieodpłatnie pomagam też w ochronce przykościelnej. Przede wszystkim jednak ta młoda kobieta jest zielarką. Jak nikt inny, zn

80 gramów

Obraz
Beata i Emilia są przyjaciółkami od czasów studiów. Po ukończeniu kierunku architektonicznego, zakładają firmę, zajmującą się projektowaniem domów. Wspólny biznes sprawdza się znakomicie: kobiety osiągają spory sukces w pracy. Ich życie rodzinne, niestety, pozostawia sporo do życzenia. Obydwie panie są matkami: Emilia ma trzech małych chłopców, Beata zaś – jednego. Niestety, zarówno jednej, jak i drugiej brakuje osoby bliskiej sercu, z którą dzielić życie… Beata straciła męża, który zmarł na nowotwór. Niedługo po tym, kiedy udało się jej wreszcie zajść w upragnioną ciążę dowiedziała się o chorobie ukochanego. Jej partner żył wystarczająco długo, aby zobaczyć synka – i odszedł. Mały Dawidek wychowuje się bez ojca… Emilia ma wprawdzie męża, który jest doskonałym tatą dla ich trzech chłopców, mężczyzna jednak nie sprawdza się w roli życiowego partnera. Ryszard to znany w okolicy biznesmen, osiągnął sukces jako właściciel firmy budowlanej. Razem z rodziną, mieszka w pięknym, dużym domu

Strefa ciszy

Obraz
Co oznacza “strefa ciszy” – miejsce a może stan ducha? W przypadku powieści Izy Iwan można by mówić o obojgu. Młoda bohaterka Anka szuka wyjątkowego miejsca, aby się “wyciszyć” po latach pracy w korporacji reklamowej… I nieudanym romansie ze starszym od niej mężczyzną, kierownikiem owej agencji. Rodowita mieszkanka Krakowa, która w tym dużym mieście spędziła większość życia nie ma ochoty na stresującą egzystencję w metropolii. Nadszedł czas na gruntowną odmianę: ich symbolem stanie się zmiana miejsca życia. Zauroczona starym, opuszczonym domem na Pojezierzu Gnieźnieńskim, planuje przeprowadzkę do malutkiego Ostrowa, gdzie nie dociera nawet komunikacja miejska. Na czas remontu swojego nowego domu, Anka zamieszkuje w nieco większym Powidzu: wynajmuje dwa pokoje w tej miejscowości turystycznej. Cała odmiana zdaje się jej wychodzić na dobre – poznane tam osoby zdają się być jej bliższe, aniżeli krakowscy koledzy z pracy, od których latami dzieliła ich tylko cienka przegroda z pleksi. D

Rozwód to jeszcze nie koniec świata

Obraz
“ Czy to wypada straszyć własne dziecko? Nie, nie wypada” – czytam. Niestety, bywa i tak, że sprawy nie chcą się dobrze ułożyć. Zdarza się to w każdej rodzinie – rodzice się kłócą, potomstwo jest przerażone… Zdarza się, że myślą, iż spory mamy i taty są winą ich, dzieci. Dzieje się tak zwłaszcza, gdy dochodzi do rozwodu. Bardzo często z punktu widzenia najmłodszych wygląda on jak prawdziwy koniec świata! Tymczasem wcale tak nie jest. “ Bajki pełne wartościowych treści – z elementami ekologii, z dużą dozą empatii, z odrobiną humoru, terapeutyczne i poznawcze” – takie właśnie utwory dla dzieci tworzy (i ilustruje) Agnieszka Kazała. W moje ręce trafiła historia zatytułowana “Rozwód to jeszcze nie koniec świata.” Bohaterami tej opowiastki są mieszkańcy dżungli, których trapią problemy znane z doświadczenia nam wszystkim… Oto Małe Lwiątko przychodzi do swojej szkoły zasmucone – jego rodzice się rozwodzą. “ Może to twoja wina? Pewnie byłeś niegrzeczny i to wszystko przez ciebie” – stwier

Za rękę z Koreańczykiem

Obraz
O tym, jak może wyglądać życie z Koreańczykiem u boku, dowiadujemy się z autobiograficznej książki Anny Sawińskiej. Do rozmowy zaproszono kilka polsko – azjatyckich par. Są tacy, którzy mieszkają w Korei od dłuższego czasu i ci, którzy sprowadzili się tam całkiem niedawno… Jak Monika, przemiła Polka, którą autorka książki opisuje jako osobę “zaskakującą.” Zadziwia ona choćby tym, że po kilkunastu zaledwie dniach w Seulu porusza się bez problemu własnym autem po tym wielomilionowym mieście… Monika jest żoną Azjaty, którego wszyscy nazywają Steve. Nie jest on “typowym” Koreańczykiem – jako takowy, byłby osobą raczej tradycyjną, która pozwala, by usługiwała mu małżonka. Monika uczy Steva sprzątania po sobie i opieki nad dzieckiem. Prosi go również, by nie mlaskał przy jedzeniu – jak się okazuje, Koreańczycy robią tak, gdy coś im wyjątkowo smakuje. Chwali swoich teściów, którzy nieustannie odciążają Polkę w obowiązkach, które według tradycji powinna wypełniać żona najstarszego syna. Ks

Spokój grabarza

Obraz
Mówi się, że rzeczy których ludzie żałują na łożu śmierci to: po pierwsze, braku odwagi żeby żyć, jak się chciało. Po drugie, że pracowali tak ciężko. Po trzecie, niemożności okazywania prawdziwych uczuć. Czy rzeczywiście tak to właśnie wygląda? Należałoby może spytać grabarza imieniem Ludwik Popiołek. Ten skromny mieszkaniec miejscowości o nazwie Mogiłka ma osobliwy dar: słyszy opowieści ludzi, którzy odeszli już z tego świata… Jako pierwsza przemawia do niego niewidoma za życia Danusia – jasnowłosa i urodziwa, dawno temu była wielką miłością Ludwika… I tak już chyba pozostało, bo po tragicznej śmierci ukochanej, która nie przetrwała kolizji z powożonym przez pijanego woźnicę wozem nie zainteresował się nikim innym. To właśnie jej głos słyszy w swojej głowie pewnego wczesnego ranka, kiedy to kieruje się na cmentarz w rodzinnej Mogiłce. Ten niecodzienny fakt czyni na nim tak wielkie wrażenie, że serce nie wytrzymuje tego napięcia. Dopada go silny ból, traci nawet przytomność… Ludwik

We śnie

Obraz
  „ Kto przy zdrowych zmysłach zamieniłby wygodną, dobrze płatną i nieobciążającą fizycznie i psychicznie pracę za biurkiem na ciężką fizycznie i psychicznie opiekę nad osobami starszymi, często agresywnymi, brudnymi i trudnymi w kontakcie?” - czytam. Ja tak zrobiłam. Kiedy po trzech latach latach bezrobocia dostałam pracę w polskiej szkole, było to zaledwie pół etatu. Zarabiałam około pięćset zł. Nie mogłam się sama utrzymać i mieszkałam z rodzicami. W lipcu 2006 spakowałam manatki i dołączyłam do czterystu tys. „nieporadnych, ale szukających lepszego życia” (jak się wyraził pewien polityk) Polaków którzy wyjechali na Wyspy od momentu rozszerzenia UE w 2004 r. Anglia zdawała mi się rajem. Jako opiekunka, pomagałam rezydentom w codziennych potrzebach: poranne wstawanie, ubieranie się itd. Uporawszy się z tym, włączałam im telewizor. Patrzyłam na staruszków, kurczących się w fotelach, nie mogąc oprzeć się myśli, że ktoś ich wykiwał. W końcu robili wszystko, jak w społeczeństwie przy

Produkcja masowa

Obraz
  “Mijali się bez słowa, jakby jedno żyło w realnym wymiarze białostockim, a drugie w równoległym świecie duchów” – tymi słowami autorka powieści “Produkcja masowa” opisuje codzienność swoich bohaterów… Które z nich żyje “w realnym wymiarze białostockim”? Moim zdaniem chodzi tu o Wiktorię – urodziwą, lecz niezwykle oziębłą żonę sympatycznego Janka. Ta młoda kobieta obsesyjnie dba o wygląd – odżywia się tylko pęczniejącą w lodówce owsianką – i zdecydowanie ignoruje swojego męża. Trzeba przyznać, że niewiele ich łączy. Wiktoria jest córką zamożnych rodziców, on zaś wychował się w domu dziecka. Janek ukończył bardzo niepraktyczny kierunek – filologię polską – i marzy o tworzeniu scenariuszy filmowych, ona zaś wykonuje prozaiczne zajęcie: dba o urodę klientek w gabinecie estetycznym. Zakochali się w sobie, to pewne, uczucie jednak nie wytrzymało w zderzeniu, jak to mówią, z rzeczywistością. Niedługo po przyjściu na świat jedynego dziecka, rudowłosej, niepodobnej do rodziców Julki i

Miłość i inne słowa

Obraz
Mówi się, że z miłością jest jak z duchami: mało kto je widział, a wszyscy o nich mówią. Mam nadzieję, że to nieprawda, ponieważ każdy z nas zasługuje… Na miłość. Jak wygląda zakochanie? Ono nie “wygląda” rzecz jasna: to się czuje. Ci, którzy go doświadczyli mogą powiedzieć, że jest czymś wielkim… Jako że wybranek serca nabiera nagle takiego znaczenia, że staje się centrum wszechświata, przesłania nam wszystko! Tak to właśnie wygląda w książce “Miłość i inne słowa” autorstwa Christiny Lauren. Jej sympatyczni, młodzi bohaterowie są zakochani prawdziwie, głęboko, niemalże do szaleństwa! Powieść dzieli się na rozdziały, które zatytułowane są “wtedy” i “teraz.” Wtedy – czyli odpowiednio piętnaście, czternaście, trzynaście, dwanaście i jedenaście lat temu… Kiedy Macy i szczupły, kędzierzawy Elliot byli jeszcze nastolatkami. “ Teraz” oznacza czasy jak najbardziej współczesne. Para zakochanych zdążyła dorosnąć, skończyć studia… I przestać się widywać na jedenaście długich lat. Nie mieć ze

Zakątek Matyldy

Obraz
Pozwolę sobie się powtórzyć – mówią, żeby nie osądzać książki po okładce… I mają rację! Ja sama złamałam tę regułę w przypadku “Zakątka Matyldy” i popełniłam błąd. Powiem szczerze: nie trafiła mi do przekonania okładka książki Magdaleny Ludwiczak. Widnieje na niej mały fragment oplecionego bluszczem, wiejskiego domostwa… Przekonana, że po tej powieści nie warto spodziewać się niczego dobrego przystąpiłam do lektury… I nie oderwałam się aż do końca! Książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Jej autorka nie popełnia błędu, jaki irytuje mnie w wielu współczesnych powieściach – tych “niedobrych” rzecz jasna. Jest nim kompletna nieumiejętność budowania akcji, i nieudolna próba tuszowania tego niekończącymi się dialogami… Pisarstwo Magdaleny Ludwiczak cechuje szacunek wobec odbiorcy czyli czytelnika. Jej utwór jest godny polecenia ze względu na wielką staranność i prawdziwa lekkość pióra. Autorka nie pozwala nam się nudzić, a to za sprawą sprawnej konstrukcji postaci głównych bohaterów.

W cieniu łowcy

Obraz
Mówi się, że książki nie należy oceniać po okładce, wiadomo jednak, że większość ludzi tak właśnie robi… Nie jestem tu żadnym wyjątkiem: to właśnie ona sprawiła, że nabrałam ochoty, by sięgnąć po powieść Eve Laudy. Na okładce “W cieniu łowcy” widoczna jest hala lotniska, a na niej zarysy postaci: dwoje dorosłych ciągnie za sobą walizki, towarzyszy im trójka dzieci. Gdzieś w dali widać odlatujący samolot. Jest jeszcze ręka z wyciągniętym pistoletem oraz plama krwi… Trzeba przyznać, że autorowi okładki udało się bardzo dobrze zasugerować, o co chodzi w książce! Trójka dzieci to dziewczynki Antonia, Lullu i ich braciszek, mały Rocco. Dwoje dorosłych to ich dziadkowie, którzy próbują ochronić wnuczęta i samych siebie przed długimi rekami ścigających ich przestępców. Gangsterzy szantażują rodzinę, żądając dużych pieniędzy… Wszystko zaczęło się pewnego pięknego dnia, kiedy rodzice trójki dzieci wybrali się nad jezioro. Wykąpawszy się w ciepłej, krystalicznie czystej wodzie Gaspar i Mariet

Zabójczy lokator

Obraz
Styl pisania Urszuli Kędzia jest prosty, ta lekkość cechuje również życie głównej bohaterki… Powiem szczerze – odczuwałam podziw wobec tej kobiety, jako że – o czym zapewnia autorka na pierwszej stronicy książki – cała historia wydarzyła się naprawdę. Jedno jest pewne – Ula jest dziewczyną dzielną i przebojową. Po szybkim odejściu od męża z malutką córką na ręku musi sama zmierzyć się z przeciwnościami losu… A jako że nasza ojczyzna to nie Ameryka, jest ich całkiem sporo. Uli udaje się znajdować dla siebie pracę, trapią ją jednak dwie trudności. Pierwsza z nich polega na znalezieniu sobie mężczyzny. Samotna matka z dzieckiem próbuje szczęścia w związkach, które zapowiadają się obiecująco, lecz pozostawiają po sobie gorycz oraz kolejne pęknięcia w sercu… Kolejnym problemem Uli jest znalezienie sobie mieszkania. Po długich latach mieszkania kątem u rodziny i znajomych nasza bohaterka “oszalała ze szczęścia” kiedy przydzielono jej mieszkanie z zasobów warszawskiej gminy… W życiu Urszul